wtorek, 13 października 2009

żyjemy:)

Kochani jednak wrócimy do domu;) Generalnie brakuje nam słów. Ciągle jeszcze jesteśmy rozdygotani i przewraca nam się w żołądkach. Ale przeżycie było niesamowite! Samolot chociaż mały był bardzo stabilny. Pogoda dopisała nam idealnie bo tuż przed startem nad jeziorem zrobiło się bezchmurne niebo:) Ale najlepszy był pierwszy moment po wyskoku z samolotu, kiedy prędkość jest największa i generalnie nie ma się pojęcia co się dzieje?!:) Później jest już tylko relax i piękne widoki:))) Basia bała się mocno i ciągle powtarzała mi, że mnie nienawidzi;) Po skoku już tego nie mówi, ale za to dziwnie wygląda;) Czyżby ten skok ją zmienił?:) Zobaczymy jutro rano... Dobra daję już jej nadrobić zaległości i lecę znaleźć coś dobrego do jedzenia. A jutro Tongariro od samego rana, najprawdopodobniej w śniegu! Pozdrawiamy gorąco z Taupo:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz